Może się wydawać, że posiadanie ubezpieczenia OC zapewnia nam spokój i pewność, że w razie wypadku nie zostaniemy obciążeni kosztami. Tymczasem może zdarzyć się inaczej, a co gorsza – wypłacone odszkodowanie będzie kwalifikowało się do zwrotu… Taka sytuacja określana jest jako regres ubezpieczeniowy. Jak jej uniknąć?
Na początek zadajmy sobie pytanie: na czym polega regres ubezpieczeniowy? Określamy tak roszczenie, które na mocy prawa przysługuje zakładowi ubezpieczeń. Może ono zażądać od sprawcy wypadku lub kolizji zwrotu kosztów, jakie poniosło towarzystwo. To jednak nie ubezpieczyciele decydują, w jakiej sytuacji skorzystać z tego prawa, bo dokładnie jest to opisane w Ustawie z dnia 22 maja 2003 roku o ubezpieczeniach obowiązkowych.
W najważniejszym fragmencie dokumentu stwierdzono, że regres stosuje się w sytuacji, gdy kierującemu pojazdem można przypisać winę nieulegającą wątpliwości. Kiedy to możliwe? Przede wszystkim, gdy wyrządzono szkodę celowo i umyślnie: prowadzono samochód pod wpływem alkoholu bądź narkotyków lub bez uprawnień do kierowania. Do regresu zalicza się także ucieczka z miejsca zdarzenia oraz spowodowanie wypadku pojazdem nabytym wskutek popełnienia przestępstwa.
Powyższe przykłady mogą wydawać się dość dużego kalibru, bo na pewno nie podejrzewamy siebie o to, że w razie wypadku zbieglibyśmy z miejsca zdarzenia. Tymczasem niekiedy potrzeba niewiele, aby tak zostało zaklasyfikowane nasze zachowanie. Przykład? Powiedzmy, że powodujemy delikatną stłuczkę, tak małą, że nawet jej nie zarejestrowaliśmy. Wracamy do domu, mija kilka dni, a my – jakby nigdy nic – żyjemy w nieświadomości zbliżającej się przykrej niespodzianki. Okazało się, że na parkingu, gdzie doszło do tej lekkiej stłuczki, znajdował się monitoring bądź świadek, który to widział. O zajściu przekazał poszkodowanemu, a ten – znając nasze numery rejestracyjne – skontaktował się z naszym ubezpieczycielem. Nasze zachowanie zostało zaś zaklasyfikowane jako… zbiegnięcie z miejsca wypadku. Absurdalne? I to bardzo, ale takie sytuacje się zdarzają.
Jeśli firma ubezpieczeniowa zwróci się do nas z regresem, nie stoimy na straconej pozycji, więc nie powinniśmy się załamywać takim obrotem sprawy. Nie dajmy za wygraną, a zamiast zamartwiania się, spiszmy oświadczenie, w którym przyznajemy się do spowodowania stłuczki, ale podkreślając, że zrobiliśmy to nieumyślnie. Pamiętajmy też, że przysługują nam określone prawa, między innymi do dokładnych wyjaśnień, co do rodzaju i wysokości wypłaconych świadczeń. Mamy też prawo do wystąpienia o zmniejszenie, umorzenie lub rozłożenie należności na raty, jeśli nasza sytuacja materialna lub życiowa nie jest najlepsza.
Wielu kierowców nigdy nie słyszało o regresie ubezpieczeniowym, bo generalnie muszą wystąpić specjalne okoliczności, aby ruszyła procedura. Niemniej, jak udowodniliśmy w artykule, czasem nawet nieświadomi możemy skierować przeciw sobie towarzystwo ubezpieczeniowe. Pamiętajmy jednak w tej sytuacji, że nie stoimy na straconej pozycji!